www.zbanowanifzp.fora.pl

przepiorko dybuk

Pamiętam jak mnie wkurwiali anonimowi uczestnicy dawnego Forum Żydów Polskich, ukryci za przemyślnymi nickami, dowodzeni przez oberanonima - ksywa ,,Starzec”. W tej forumowej wymianie anonimów nie czułem się komfortowo, więc się na FŻP przedstawiłem z imienia i z nazwiska, podałem też numery telefonów do mnie. Reakcja admina forum była natychmiastowa – nie tylko usunął wszystkie identyfikujące mnie dane, ale jeszcze poinstruował o niebezpieczeństwach na jakie się naraziłem. Zostałem na siłę uratowany i uszczęśliwiony czyli sprowadzony do człowieka nemo – bez twarzy, nazwiska i adresu.

Zachowanie admina świadczyło o tym jak mało był przewidujący i jak bardzo ograniczony w pojmowaniu zmieniającej się rzeczywistości.

Nie upłynęło wiele czasu, a większość uczestników FŻP - i ono samo - przesiedli się na facebooka, twittery, instagramy i inne komunikatory, gdzie wreszcie mogli wszystko o sobie powiedzieć i wszystko pokazać na zdjęciach i filmach. I wtedy się okazało, że nie za bardzo jest o czym mówić i nie ma co pokazywać. To duża strata dla netowego folkloru jaki kiedyś panował na forach, a który mnie fascynował.

Ówczesny świat netowy pełen był herosów, wielkich wojowników, mędrców i reformatorów i z pewnością był ciekawszy niż ten nieco bardziej realny, świat facebookowy - świat gospodyń domowych, schorowanych rencistów i znerwicowanych, nic nie znaczących, pracowników wielkich korporacji, wspólnie i z mozołem bijących internetową pianę.

W tym miejscu muszę przywołać chlubny, pod tym względem, wyjątek Dany Rothschild, która zawsze przeciwstawiała się internetowej, anonimowej magmie, nie ukrywając się tchórzliwie i wstydliwie. Odkąd pamiętam, każdy kto chciał mógł sobie sprawdzić w necie kim jest dana, gdzie mieszka i co robi. Dziś to już nikogo nie dziwi, bo stada internetowych baranów zostały nieco ucywilizowane i wzięte za mordy dzięki nowoczesnym technologiom, ale w czasach, które wspominam, to była niesłychana rzadkość.